Pewne osoby na forum zdradzają objawy paniki powiązane ze zmianami nastrojów, poprzedzone okresami (bez podtekstów) zwątpienia. Więc…zdecydowałem się jako domorosły parapsycholog poddać je przymusowej tera-π.
Sprawdzonej! Na mnie.
Robimy w życiu rożne rzeczy. Ci „naznaczeni” lub jak kto woli „wybrani” – duże, inni czyli Ci nienaznaczeni – małe. Jednych i drugich dzieli „Cienka czerwona linia” z tym, ze Ci pierwsi mogą ją przekraczać a drudzy niestety nigdy nie posiądą wizy do magicznej krainy sukcesu. I nie ma tu niczyjej winy. Po prostu tak nas Bóg stworzył. Ważne, żebyśmy „oba” robili swoje dobrze.
Ja wizy na drugą stronę nigdy nie dostanę – zakaz wjazdu – ale nie rezygnuję i piszę odwołania, może się kiedyś uda?
Chcę jednak przekonać tych „drugich” o słuszności misji jakiej się podjęli.
A jak?
A tak!
Robię rożne rzeczy i próbuję zaszczepić do działania moje latorośle.
Piszę, robię zdjęcia, słucham muzyki i ….naprawiam różne rzeczy, które one zepsuły( jak każdy tata).
Wielokrotnie miałem „misje” w trybie emergency. Naprawić zwalony telefon lub zajechany laptop. Podejmowałem się ryzykownej misji korzystając z pomocy Google i Youtuba z lepszym lub gorszym skutkiem…dla mojej kieszeni. Czasami odnosiłem sukcesy – okupione godzinami pracy. Uśmiech córki …”Tato naprawiłeś!” – wynagradzał wysiłek ojca, który coś po drodze zepsuł i musiał dokupić nowe części.

Męczę się z laptopem kumpla mojego syna…wymiana dysku twardego na ssd, ekran na matt full hd, czyszczenie układu chłodzącego…itp. Duża robota.
Pół dnia. Instalacja systemu. Sterowniki.
Odpalam. Cud. Działa. Windows startuje w 7 sekund. Chrome śmiga jak oszalały.
SUKCES!
Komputer ożył jak – Młody Frankenstein.
A ja? –
Co robię?
Jestem najlepszy! Wstaję od mojego biurka w kuchni. Zaciskam sznurek na szlafroku. Staję na środku naszej oldschoolowej kuchni. Napinam mięśnie. Robię czajnik. Potem wazę. Bryczesy wystają spod starego szlafroka. Pół kroku do przodu. Taniec tryumfalny a na ustach okrzyk zwycięstwa – ” Jak tatuś zrobi laptopa to… – tu Kuba (syn) przerywa moją radochę i dodaje…- Wiemy , wiemy …nie ma ch…a we wsi” – gasi moj entuzjazm.
Kątem oka widzę, ze rozumie mnie i moje odczucia. On kiedyś tez tak zatańczy …na pamiątkę starego ojca.
….tak więc, jeżeli przeczytasz na fb taki post jak moj, jak Kasi, Zosi czy innej Joasi, ze dzięki TOBIE dokonała małymi kroczkami wielkiego sukcesu to powinnaś w kuchni (o wiele ładniejszej od mojej) zrobić..
to:
Prawą rękę wbić w talię, lewą umieścić za głową i rozczapierzyć palce aby uczynić koronę nad włosami. Jesteś w pantoflach? – to podnieś wysoko piętę jakbyś była w zajebiście wysokich szpilkach, pierś do przodu, tyłek do tyłu, lewa stopa do przodu, prawa dokładnie przed w kolejnym kroku. Jesteś na wybiegu w LIdo Paris, haute couture, Catherine Deneuve To Ty. Jesteś najlepsza, najmądrzejsza, najładniejsza….Twoja grupa na fb to mistrzostwo świata… przechadzasz sie tak po kuchni, upss – po Champs-Elysées, spoglądasz łaskawie na poddanych( córki) i oznajmiasz im co wyżej napisane i prosisz (rozkazujesz) o lampkę szampana …a zapewniam Cię, ze będą Ciebie kochać jeszcze bardziej niż teraz.
Sprawdzone.

P.S.
tekst ” Jak mamusia zrobi Grupę….to nie ma ch…a we wsi”
możesz sobie darować.

autor65

****
Nie wiem czy powinnam to wrzucać, ale trudno – kto mnie nie lubi to raczej mnie lubić bardziej nie będzie. Dzięki Kazik! Wiem, że Ty wiesz, ze każdy z nas jest tylko człowiekiem. Miło czasami przeczytać coś miłego na swój temat. Powinnam to chyba wydrukować i czytać jak mam doła.
Przyznać muszę rację w jednym – TA grupa to mi się udała 🙂
Ania od Milczących (czasami)