historia MM(6MW) już od najmłodszych lat była dzieckiem grzecznym, uśmiechniętym nie sprawiającym kłopotów. Dość późno zaczęła mówić, jako 3 latek używała tylko podstawowych słów, które uzupełniała gestami, aby się z nami komunikować. Specjaliści (psycholog, logopeda) kazali czekać, dać dziecku czas, a w swoim czasie zacznie mówić! Oczywiście dużo rozmawialiśmy, czytaliśmy, bawiliśmy się, uznaliśmy jednak, iż w rozwoju mowy pomogą rówieśnicy i zapisaliśmy córkę do przedszkola. Zaczynaliśmy od zajęć adaptacyjnych organizowanych przez przedszkole w każdą sobotę przez 2 godz., przez okres 3 miesięcy – były to zabawy dla dzieci i rodziców prowadzone przez późniejszą wychowawczynie M.

Zarówno przez okres adaptacyjny jak i później córka bardzo chętnie chodziła do przedszkola, brała udział w zabawach, jadła z dziećmi, korzystała z toalety, posłuszne wykonywała wszystkie polecenia, ale nie rozmawiała, ani z dziećmi ani z dorosłymi. Komunikowała się z wszystkimi niewerbalnie.

Z wyprzedzeniem poinformowaliśmy przedszkole o trudnościach M z mówieniem i poprosiliśmy o szczególną uwagę. Po 2 miesiącach M mówiła w domu już pełnymi zdaniami, unikała tylko rozmów o przedszkolu. Pani psycholog zapewniała nas, że będzie dobrze, po prostu potrzebuje więcej czasu. Nie dawało nam to jednak spokoju, gdy minęło pół roku, a nasze dziecko dalej nie rozmawiało w przedszkolu, zaczęliśmy szukać informacji w Internecie.

Znaleźliśmy stronę prywatnej poradni, opisane zaburzenie mutyzmu wybiórczego idealnie pasowało do naszego dziecka. Po konsultacji rozpoczęliśmy terapię indywidualną (terapeuta, dziecko, mama). Po kilku spotkaniach M zaczęła odzywać się najpierw do mnie w obecności terapeuty, później do terapeuty. Jednocześnie w przedszkolu pracował z M raz w tygodniu logopeda – była to przede wszystkim zabawa z elementami rozluźnienia narządów mowy. W domu budowaliśmy jej poczucie wartości, pewność siebie oraz stawialiśmy przed M małe wyzwania np. w sklepie z warzywami, najpierw podanie pieniążka, później wskazanie, aż po samodzielne drobne zakupy. Dodatkowo terapeuta spotkał się z wychowawcą i logopedą M, aby omówić jak należy pracować z dzieckiem dotkniętym MW.

Po kilku miesiącach gdy M czuła się swobodnie na zajęciach indywidualnych zmieniliśmy terapię indywidualną na grupową – 4 dzieci w podobnym wieku w tym 2 z MW. Zajęcia odbywały się raz w tygodniu, przed lub po każdym spotkaniu terapeuta dyskretnie przekazywał rodzicom króciutkie informacje o planowanych działaniach, postępach czy tez wskazówkach do pracy w domu (dziecko bawiło się w tym czasie z pomocą terapeuty). Przez rok kontynuowaliśmy terapię, jednak bez większych efektów. Na kilku ostatnich zajęciach M była w stanie odpowiadać szeptem, naśladowała odgłosy zwierząt i głośno się śmiała. Wydawało nam się, że cały ten proces trwa za długo, zaczęliśmy więc szukać pomocy gdzie indziej, tym bardziej, ze w przedszkolu nie było żadnych postępów.

Kierując się dobrymi opiniami w Internecie, udaliśmy się na konsultację do innej poradni. Pierwsze spotkanie odbyło się bez udziału dziecka, przekazaliśmy nasze dotychczasowe doświadczenia, nasze wątpliwości oraz oczekiwania. Zostaliśmy zapewnieni, iż poradnia pracuje z najlepszymi specjalistami, ma na koncie wiele sukcesów w walce z MW, doświadczenie we współpracy z przedszkolem, szkołą i może pomóc zarówno dziecku jak i rodzicom. Kolejne spotkanie odbyło się już z dzieckiem za zamkniętymi drzwiami i służyło weryfikacji czy M jest gotowa na terapię grupową.

Miesiąc później rozpoczęliśmy terapię – 4 dziewczynki z MW w podobnym przedziale wiekowym. Na pierwszych zajęciach dostaliśmy rozpiskę z terminami zajęć oraz terminem płatności za wszystkie zajęcia z góry co trochę nas zdziwiło gdyż w poprzednim miejscu płaciliśmy każdorazowo za odbyte zajęcia, ale przystaliśmy na to. Terapia dzieci odbywała się za zamkniętymi drzwiami, natomiast w osobnym pomieszczeniu gromadzili się rodzice z którymi spotykała się właścicielka. W czasie tych spotkań rodzice opowiadali o minionym tygodniu o sukcesach, porażkach, problemach i wzajemnie próbowaliśmy sobie pomagać. Pierwsze spotkania nie wzbudziły naszych podejrzeń, w końcu byliśmy pod opieką specjalisty a przede wszystkim rodzica, którego dziecko przezwyciężyło mutyzm wybiórczy. Mijały kolejne spotkania, a formuła naszych rozmów nie zmieniała się – mówiliśmy przede wszystkim my rodzice a brakowało konkretnych, fachowych informacji na temat mutyzmu wybiórczego, charakterystyki zaburzenia i holistycznego podejścia do problemu. W celu poszerzenia wiedzy na temat mutyzmu wybiórczego byliśmy zapraszani na szkolenia dla rodziców, które są prowadzone przez poradnię (dodatkowo płatne ok. 300 – 400 PLN / każde).

W tym czasie dzieci cały czas pracowały za zamkniętymi drzwiami. Po 4 miesiącach nastąpiła zmiana terapeuty (poprzednia Pani była w zaawansowanej ciąży) przez co dzieci niestety wróciły do etapu adaptacji i w naszym przekonaniu cofnęły się o 3-4 przepracowane wcześniej miesiące do tyłu. Poczuliśmy się jakbyśmy wpadli z deszczu pod rynnę, kompletnie bezradni wobec straconego czasu i pieniędzy. Ponieważ zajęcia były już opłacone, a córka chętnie bawiła się z dziećmi nie przerwaliśmy spotkań.

W międzyczasie zmuszeni sytuacją i kompletnym impasem w leczeniu, zaczęliśmy szukać informacji w literaturze zagranicznej oraz na zagranicznych forach internetowych. Trafiliśmy też na stronę i grupę bezinteresownego wsparcia na Facebook’u.

Z perspektywy czasu czujemy się oszukani. Nie oczekiwaliśmy pomocy za darmo, jednak gdybyśmy byli uczciwie poinformowani na pierwszym spotkaniu o planowanych zmianach kadrowych w trakcie terapii, o tym iż terapia grupowa powinna być uzupełniona kompletem dodatkowo płatnych szkoleń (300-400 PLN/każde), aby zdobyć konieczne do pomocy dziecku wiadomości, a informacje o postępach dziecka w terapii uzyskamy tylko na dodatkowych konsultacjach z terapeutą (150 PLN/ każda konsultacja) – nigdy nie zdecydowalibyśmy się na taką formę współpracy. Spotkania w przedszkolu nie były w ogóle proponowane (gdy zapytaliśmy o takie spotkanie z czystej ciekawości obecnego wówczas terapeutę dziecka odpowiedź była negatywna), nie dostaliśmy też żadnych zaleceń do przedszkola w formie pisemnej, którą moglibyśmy przekazać. O formie/ metodzie pracy z dzieckiem, użytych technikach dowiedzieliśmy się dopiero z opinii wystawionej przez poradnie po zakończeniu zajęć i to też na wyraźną naszą prośbę. Reasumując straciliśmy dużo cennego i tak ważnego wobec tego zaburzenia czasu.

Dokształceni oraz bogatsi w doświadczenia po przebytych terapiach wzięliśmy stery we własne ręce i od marca tego roku pracujemy sami z dzieckiem i wreszcie czujemy, że zmierzamy we właściwym kierunku. Bardzo pomagają nam informacje zawarte na stronie i na grupie „Mutyzm wybiórczy – mutyzm.org.pl”.

We wrześniu M (6MW) rozpoczęła naukę w pierwszej klasie. Dzięki materiałom dostępnym w j. polskim na stronie fundacji razem ze szkolnym psychologiem-logopedą przygotowaliśmy cały personel szkoły do pracy z dzieckiem cierpiącym na MW. Wprowadziliśmy też metodę sliding in (mama, dziecko i psycholog- logopeda). Po trzech latach milczenia w przedszkolu, M(6MW) obecnie rozmawia ze mną szeptem w obecności psychologa-logopedy oraz bez problemu rozmawia z rówieśnikami, także na lekcjach! Wiemy, że sporo pracy jeszcze przed nami, ale mając w ręku odpowiednie narzędzia (tj. informacje na stronie www.mutyzm.org.pl), wsparcie grupy a przede wszystkim nieocenioną pomoc szkoły, a szczególnie Pani psycholog, przezwyciężymy wszystko.

Aktualizacja 12.2017:

Na dzień dzisiejszy M praktycznie przezwyciężyła mutyzm wybiórczy, zarówno na terenie szkoły, jak i w przeróżnych sytuacjach społecznych. Ukoronowaniem naszych starań był jej udział w tegorocznych jasełkach szkolnych, gdzie miała mówioną rolę przed całą klasą i rodzicami. Poradziła sobie znakomicie!

X