Coś jest nie tak. Coś powoduje, że coraz bardziej chowasz się w środku i zamykasz drzwi, choć nie chcesz tego. Nie rozumiesz. Nie wiesz dlaczego ktoś chce utrzymać Cię na powierzchni. Uwolnić, pokazać, wystawić, wydobyć, a może zmienić. Jesteś mądry, uczysz się, obserwujesz świat zewnętrzny i starasz się go zrozumieć. Zrozumieć po co tu jesteś, o co w tym wszystkim chodzi.

Czasem tak sobie myślę, że doskonale rozumiem i jestem w stanie wczuć się w to co czujesz i jak odbierasz świat. Jednak nie mogę być tego pewna. Często też w chwilach bezradności, kiedy już kielich moich trosk się zapełnia mam ochotę sobie powiedzieć, że przecież ja sobie dałam radę, ale mi nikt nie pomagał. Nikt nie wiedział, że w środku żyje jakby inna osoba. Wtedy jest mi lepiej i znów odprężam się i przez jakiś czas powraca moja nadzieja i wiara w to, że możesz więcej niż się można sobie wyobrazić. Sam dojdziesz do tego, że nie można się poddawać. Trzeba żyć tak jak sobie tylko to życie wyobrażasz.

Czy znając siebie i swoje problemy i ograniczenia jakie spowodował u mnie mój lęk, jestem w stanie dobrze ukierunkować Twoje przebudzenie? Często zastanawiam się jak taka matka jak ja, pomaga, a na ile przeszkadza? Czuję duże obciążenie. Często mnie to przerasta. Wtedy się denerwuję, ale duszę to w sobie w taki naturalny i dobrze znany mi sposób. Wtedy upadam, ale gdy przebrnę przez gonitwę myśli, złości, bezradności, pojawia się impuls, który pobudza do działania i do podniesienia się. Mówi mi, że nie mogę się poddać, nie mogę dać się zgnębić, zniszczyć, zdołować. Wtedy wychodzi z wnętrza moja upartość i przeciwstawiam się temu co mnie dusi i niszczy. Znów działam, ale w głowie najpierw wszystko układa się w plan do zrealizowania. Zadania, które po kolei realizuję i stawiam im czoła.

Tak – moje całe życie to stawianie sobie zadań, próbowanie robić czegoś więcej niż tylko zwykłe czynności wykonane minimum wysiłku. Bywa, że jestem zadowolona, że spojrzałam komuś prosto w oczy, że byłam stanowcza w swojej wypowiedzi, że odezwałam się gdy czułam, że mogę coś przez to stracić. Dlatego też podwójnie cieszy mnie radość i duma w Twoich oczach, gdy osiągnąłeś sukces. Gdy w zupełnie naturalnym odruchu człowieka, zadałeś pytanie, podszedłeś do innego człowieka, opowiedziałeś co dziś sprawiło Ci radość. W takich momentach nie tłumisz tego co naturalne i nie kontrolujesz się. Dlatego wierzę, że warto, warto wspierać, warto działać, warto mieć nadzieję. Warto upadać, po to by się podnosić.

Edyta, mama dziecka z mutyzmem wybiórczym